Sklep Zoologiczny "Crocodile Dundee"

Czy mały sklep zoologiczny ma szanse przetrwać w wielkim mieście? Ma. I to ogromną szansę, wystarczy, że trafi w odpowiednią niszę i pokaże, że naprawdę troszczy się o zwierzęta. Crocodile Dundee to najlepszy możliwy przykład takiego sklepu; duży i piętrowy, ceglany dom na podmurówce z łupanego kamienia, otoczony żywopłotem i drzewami nie wygląda może jak typowy sklep zoologiczny, znacznie bardziej przypomina typowe domostwo jakiejś średniozamożnej rodziny mieszkającej na przedmieściach większego miasta, ale to naprawdę raj dla miłośników zwierząt. Nie liczy się bowiem wygląd, tylko wnętrze!

No dobrze, wygląd w pewnym sensie pasuje do sklepu zoologicznego. Jest w końcu tutaj drewniany szyld w kształcie kocich łapek uniesionych ku górze, ale to wszystko. Gdyby nie ten detal to nikt by nie miał pojęcia, co to za miejsce. A wystarczy tylko wejść po niskich schodach, by trafić do dość ciasnego i niezbyt przyjemnie pachnącego wnętrza, by przekonać się na własnej skórze czemu ten sklep jest tak popularny.
Trzeba tylko wytrzymać zamach karmy dla zwierząt. I to karmy nie byle jakiej, nie robionej fabrycznie, bo właścicielka Crocodile Dundee sama zajmuje się produkcją pokarmu dla zwierzaków. Cała piwnica to obszerne, dość skomplikowane laboratorium i zakład produkcyjny w jednym, gdzie mięso jest mielone razem z warzywami oraz suplementami diety tworząc dość nieciekawie wyglądającą, cuchnącą papkę, ale jak mówi Joanne, urocza blondynka mająca prawie trzydziestkę na karku, "smak uwalnia się po pogryzieniu". Psy, koty i cała reszta zwierzęcej ferajny zdaje się potwierdzać te słowa, nawet, jeśli początkowo są niechętni.
Na parterze jest pełno kartonów i pudełek z zabawkami dla pupilów. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że gdzieś pod tymi wszystkimi pudłami kryje się całkiem przestronny i elegancki salon, ale znika pod smyczami, kocykami, siatkami, pluszowymi i gumowymi zwierzątkami wydającymi piszczące dźwięki, pod miskami z ceramiki i metalu i gumy, pod przegryzkami z suszonego mięsa i skóry. Jedynie kuchnia, sypialnia i toaleta wyglądają normalnie, jak typowy dom miłośnika zwierząt, ale wstęp tam ma tylko właścicielka oraz jej najbliżsi.

Zresztą, większość ludzi i tak trzyma się korytarza prowadzącego do salonu i do pokoiku gościnnego, gdzie mieszczą się kasy oraz klatki ze zwierzętami. Kupić w Crocodile Dundee można bowiem króliki, zające, fretki, chomiki, świnki morskie, myszy i drobne ptaki. W przypadku psów i kotów trzeba jechać do schroniska. No i szczury. Tych poczciwych zwierzątek schodzi najwięcej, nie wiedzieć czemu. Owszem, właściciele pająków, węży i innych dziwacznych bestii kupują gryzonie jako pokarm, ale nie w takiej skali. Joanne próbowała nawet sprawdzić swoich klientów, bo wydało się jej podejrzane, że tyle osób jest tak zafascynowanych szczurami, ale wszystko wyglądało dobrze, ba, szczurki nawet zachowywały się lepiej niż w sklepie, miały ładniejszą sierść i w ogóle, więc... więc przestała się martwić, przynajmniej na jakiś czas.