Mariner Pub

Mariner to mały, sąsiedzki niemalże lokal, gdzie o każdej porze dnia i nocy można spotkać sąsiadów i znajomych, pochylonych nad kuflem piwa czy też oglądających mecz transmitowany przez jedną ze stacji telewizyjnych. Lokal nie jest duży, wręcz przeciwnie, to małe, ciasne i dość przytulne miejsce na planie prostokąta, z wysokim stropem, znajdujące się trzy stopnie poniżej poziomu ulicy (o czym zresztą informuje malutka wywieszka na drzwiach wejściowych).
Z zewnątrz wygląda nieszczególnie. Ot, prostokątny klocek obity drewnianymi panelami w mało przyjemnym, wyblakłym musztardowożółtym kolorze. W środku jednak prezentuje się znacznie lepiej. Wnętrze jest bardzo przestronne, utrzymane w jasnych, szarych barwach, z kamienną (albo raczej betonową) posadzką i nisko zawieszonymi lampami, poprzedzielane kolumnami na których wiszą tabliczki z ogłoszeniami. Marinr jest podzielony na trzy strefy - pierwsza, tuż przy wejściu, to standardowe stoliki i boksy, znajdujące się na tyle blisko okien, by każdy mógł bez problemu spoglądać na ulicę oraz oglądać zawieszony pod sufitem telewizor.

Druga to miejsce do rozrywki. W kącie pod sufitem jest trochę mniejszy telewizor, ale oprócz niego są tutaj trzy stoły do gry w bilard i dwa automaty z grami wideo, dzięki czemu nikt nie będzie zmuszony czekać Bóg jeden wie jak długo zwolnienie się miejsca przy stole, przy automacie lub na jednym ze stołków. Trzecia strefa to sam bar, bardzo długi kontuar z lakierowanego drewna pełen kas, kranów, kegów oraz ogromnej chłodziarki z alkoholem oraz ostatni, trzeci telewizor. Tutaj też są kolejne boksy z niskimi ławami, dzięki czemu wszyscy mogą miło spędzić czas.

Problemy jednak są i to całkiem duże. Nie ma muzyki jako takiej, jedyne na co można liczyć to MTV czy inny kanał muzyczny, ale z racji kiepskiego udźwiękowienia i jeszcze gorszych głośników pewniejszy będzie tylko chaotyczny trzask i hałas, a nie muzyka. Obsługa jest daleka od idealnej, barmani i kelnerzy traktują Mariner-a jako swój plac zabaw i klientów uznają za zło konieczne; zdarza się, że sami korzystają ze stołów bilardowych, automatów czy telewizorów nie patrząc na gości. Ceny są zastraszająco wysokie i w porównaniu do innych tego typu miejsc, różnica jest naprawdę odczuwalna. Ale mimo wszystko to swojski pub. Można tu miło spędzić czas, wypić i zjeść, odpocząć, porozmawiać ze znajomymi. Mariner Pub nie jest miejscem idealnym w żadnym wypadku, daleko mu do tego, ale nie jest też tak tragiczny. W końcu ciągle działa i ciągle są tutaj ludzie!